03-07-2014, 00:00
Wydawać by się mogło, że brak kredytowej historii świadczy o człowieku wyłącznie dobrze; sugeruje, że jest przedsiębiorczy, samodzielny, rozsądnie podchodzi do finansów. Właśnie tak myślał o sobie Igor, 30-latek z Zabrza. Zaradny i rzutki, pierwsze pieniądze zarobił już na początku liceum. Na drugim roku studiów dostał się na oblegany staż, który już po roku zamienił na stałą posadę.
Jego dalsza kariera nie była już tak błyskawiczna, mimo to Igor cierpliwie piął się po korporacyjnej drabinie. Miał jedno – dość kosztowne jak na siebie – marzenie: wycieczka do Nowej Zelandii. Po kilku latach bez porządnego urlopu postanowił swój plan zrealizować. Oszczędności, nadszarpnięte niedawnym remontem mieszkania, były zbyt skromne, postanowił zatem zwrócić się do banku o kredyt. Był pewien, że przy jego dość dobrych dochodach, pewnej posadzie i sporym zawodowym stażu pozytywna decyzja będzie tylko formalnością. Tymczasem otrzymał odpowiedź odmowną. Tak samo w następnym banku. I w dwóch kolejnych. Okazało się, że winna jest jego historia kredytowa, a raczej jej brak.
Historia kredytowa każdego kredytobiorcy archiwizowana jest w BIK. Biuro Informacji Kredytowej powstało, by gromadzić i udostępniać bankom i SKOK-om informacje o wszystkich zaciągniętych przez Polaków zobowiązaniach. Misją biura jest budowanie zaufania pomiędzy bankami a ich klientami. Mimo to wokół jego działalności narosło sporo legend i mitów. Jednym z nich jest pojawiające się tu i ówdzie przekonanie, że BIK to jakaś czarna lista, na którą trafiają wyłącznie niesolidni dłużnicy i że najlepiej tam nie być.
To oczywista nieprawda: aż 90% zgromadzonych w BIK danych to historie pozytywne, a nieobecność w archiwach może nie być dla potencjalnego kredytobiorcy pomocna. Banki, które opierają swe zaufanie do klienta w dużej mierze właśnie na gromadzonych przez biuro danych, mają duży kłopot z właściwą oceną zdolności kredytowej osoby – pod tym względem – anonimowej. Odpowiedzi odmowne dostają młodzi ludzie, którzy podpisali właśnie swą pierwszą umowę o pracę i postanowili kupić sobie coś drogiego na kredyt. Dostają je także starsi, z różnych powodów nie interesujący się wcześniej kredytem. Zaskoczenie jest jednakowe – każdy przypuszcza, że jedynie negatywna historia kredytowa może być tu jakąś przeszkodą.
Co zatem robić, gdy brak historii kredytowej zniweczył nasze starania o kredyt?
- Gdyby można było cofnąć czas – to rada dla tych, którzy nigdy kredytu nie brali, ale być może to zrobią – warto świadomie kształtować swą kredytową historię. Tak postępują na przykład Amerykanie – od wczesnej młodości, cierpliwie biorą niewielkie kredyty (karty kredytowe, limity debetowe, zakupy ratalne), które sumienie i planowo spłacają, budując sobie coraz mocniejszą historię kredytową – solidny kapitał na wypadek późniejszych potrzeb. Wracając do realiów polskich, należy pamiętać, by nie spłacać takich kredytów przed czasem – dopiero sześciomiesięczne spłacanie rat zaczyna tworzyć nam historię w BIK.
- Jeśli musisz zaciągnąć kredyt już teraz, nie popadaj w panice po pierwszej odmowie i nie zasypuj wnioskami wszystkich możliwych banków. Dowiedz się, jak inne traktują brak historii, dzwoń, pisz, czytaj internetowe fora kredytowe. Dla niektórych banków (i przy określonych kredytach) odpowiedni dochód i stała praca to wystarczająca gwarancja zdolności kredytowej klienta.
- Skorzystaj z jednego z serwisów ułatwiających starania o kredyt, np. www.Akredo.pl – dzięki ich unikalnej metodzie dostaniesz spersonalizowane oferty od banków, które chcą Ci udzielić kredytu.
Komentarze